Z czego wynikają normy prawa narkotykowego?

dr Filip Duski

Ideologię można rozumieć jako zbiór odpowiedzi na pytanie jak powinno być? Odpowiedzi te mogą dotyczyć przykładowo rozwarstwienia majątkowego w społeczeństwie, stanu wiedzy i umiejętności młodzieży maturalnej, poziomu bezpieczeństwa w ruchu drogowym i wielu innych aspektów rzeczywistości, ale szczególnie interesująca jest ich treść z perspektywy zjawiska używania substancji psychoaktywnych. Jak mawia znane powiedzenie, trudno gdzieś dojść, jeżeli nie wie się, gdzie się idzie. Zanim zatem zaczniemy rozmawiać o optymalnej polityce narkotykowej, trzeba wstępnie ustalić jaki jest punkt odniesienia tej optymalności. Czy naszym celem  jest świat, w którym ludzie nie stosują substancji psychoaktywnych? Albo  taki, w którym je przyjmują, ale w umiarkowanych dawkach, nie odurzając się nimi? A może taki, w którym co prawda się odurzają, ale nie wyrządzają przy tym szkód ani sobie, ani innym? Czy chcemy zminimalizować dostęp do tych substancji przede wszystkim osobom poniżej pewnego wieku, czy też ta minimalizacja ma dotyczyć całej społeczności w sposób jednolity? Czy lubimy „grać o wyższe stawki” i wolimy, aby – przykładowo – spośród dziesięciorga osób tylko jedna osoba używała potencjalnie niebezpiecznej substancji, popadając w ciężkie uzależnienie, cierpiąc na poważne efekty uboczne i umierając zdecydowanie przedwcześnie, czy też, aby spośród tych dziesięciorga, takiej substancji używały trzy osoby, robiąc to jednak w duchu redukcji szkód, kontrolując swój nałóg w stopniu umożliwiającym im normalne funkcjonowanie i dożywając w ten sposób późnej starości?

Wszelka dyskusja o polityce narkotykowej jest jałowa, jeżeli nie rozpoczyna się od rozważenia tego typu zagadnień. Metaforycznie rzecz ujmując, dopiero znając wzajemne założenia co do celu podróży można rozmawiać o tym, jakim środkiem komunikacji i jaką trasą będzie najlepiej się tam dostać. Tym właśnie jest doktryna, rozumiana jako opis sposobu osiągnięcia założonego celu. Doktryną polityki narkotykowej będzie zatem np. depenalizacja posiadania substancji na własny użytek, wprowadzenie programów wymiany igieł i strzykawek, dostępność bezpłatnych testów substancji itp., ale również ściganie za posiadanie każdej ilości, kampanie społeczne zniechęcające do używania substancji psychoaktywnych, bądź choćby do prowadzenia pojazdu pod ich wpływem, czy wreszcie totalna inwigilacja obywateli pod kątem stosowania jakichkolwiek nielegalnych substancji.

Skoro zatem doktryna jest w tym ujęciu pochodną ideologii, należy zadać pytanie czego pochodną jest ideologia. Otóż przekonania na temat tego, jak powinno być, nie mogą wynikać tylko z odmiennej oceny tego, jak jest. Różnice w tych przekonaniach są bowiem zbyt duże, aby złożyć je tylko i wyłącznie na karb subiektywności percepcji. Trzeba sięgnąć głębiej i spróbować wyjaśnić to poglądami na temat przyczyn istniejącego stanu rzeczy, a więc zapytać: „Dlaczego jest tak, jak jest?

Interesującym i adekwatnym sposobem wytłumaczenia różnic w takich poglądach są różnice w zakresie ukrytych – a czasem nawet nieuświadamianych – założeń dotyczących specyfiki natury ludzkiej. Każdy z nas posiada pewne intuicje dotyczące tego, w jakim miejscu na skalach egoizm-altruizm oraz roztropność-nieroztropność sytuuje się przeciętny członek społeczności, do której przynależymy. Rzadko będą to wartości skrajne, ale bardzo często intuicja taka będzie się przejawiać w stwierdzeniu, że ludzie są raczej roztropni/nieroztropni, a przy tym raczej egoistyczni/altruistyczni. Te niepozorne sądy na temat rzeczywistości mają bardzo poważne konsekwencje w treści postulatów ideologicznych, czyli tego, jak powinno być. Im więcej bowiem w czyjejś motywacji zakładanego altruizmu, tym mniejsza potrzeba ochrony innych przed nim, a im więcej roztropności, tym mniejsza potrzeba ochrony jego przed nim samym.

Przekonanie o roztropności prowadzi do rozwiązań w większym stopniu uwzględniających wolność człowieka do przyjmowania substancji i ponoszenia konsekwencji tego przyjmowania, natomiast przekonanie o nieroztropności – do rozwiązań opierających się bardziej na konieczności ochrony jednostki przed nią samą, również wbrew jej woli, czyli do traktowania jej w sposób zbliżony do traktowania dziecka („Nie obchodzi mnie, że tego chcesz, zabraniam, bo możesz sobie zrobić krzywdę, gdyż jesteś młody i głupi”). Przekonanie o altruizmie prowadzi do rozwiązań w większym stopniu uwzględniających dbałość danej osoby o innych i dobrą wolę względem nich, natomiast przekonanie o egoizmie – do rozwiązań opierających się bardziej na konieczności ochrony innych ludzi przed działaniami danej jednostki, gdyż mogą one z dużym prawdopodobieństwem prowadzić do wykorzystania i wyzysku.

Przełożenie powyższego na politykę narkotykową może wyglądać następująco:

  • odzwierciedleniem osi roztropność-nieroztropność będzie oś permisywizm-paternalizm, gdzie permisywizm oznacza zasadniczo przyzwolenie na nabywanie, posiadanie i używanie substancji psychoaktywnych, zaś paternalizm – brak takiego przyzwolenia;
  • odzwierciedleniem osi altruizm-egoizm będzie oś liberalizm-restrykcyjność, gdzie liberalizm oznacza zasadniczo przyzwolenie na wprowadzanie do obrotu, dystrybucję i udzielanie innym osobom substancji psychoaktywnych, zaś restrykcyjność – brak takiego przyzwolenia.

W konsekwencji moglibyśmy wyróżnić cztery paradygmaty polityki narkotykowej:

  1. Paternalistyczno-restrykcyjny (autorytarny) – zgodnie z którym ludzie nie dbają o cudze dobra i nie umieją zadbać o własne; z tego względu należy na wszelkie dostępne sposoby aktywnie zwalczać zjawisko używania narkotyków i wszystkie zachowania, które się z nim wiążą, a osoby uzależnione poddawać terapii.
    • „Narkomania jest jak pożar, a gdzie drwa rąbią, tam wióry lecą”;
  2. Permisywno-restrykcyjny (konserwatywny) – według którego należy starać się blokować jednostce możliwość poczynienia szkód innym jednostkom, a więc aktywnie zwalczać wszelkie formy obrotu i udzielania; niemniej jednak człowiek potrafi zadbać sam o siebie, zatem niech zażywa takie substancje, na jakie ma ochotę, ale jeżeli się uzależni lub przedawkuje to jest to jego problem i konsekwencja jego wolnych wyborów, więc nie zasługuje na pomoc medyczną.
    • „Siebie traktuj jak chcesz, ale od innych wara”;
  3. Paternalistyczno-liberalny – zakładający, że najistotniejsza jest redukcja szkód, także prewencyjna, a więc, oprócz szerokiej terapii uzależnień i działań medycznych, należy położyć szczególny nacisk na działania informacyjne, które mogą zapobiegać powstaniu uzależnienia.
    • „Wszystko można, byle z wolna i z ostrożna”;
  4. Permisywno-liberalny (libertariański) – niech każdy przyjmuje co chce, kiedy chce i jak chce, bowiem chcącemu nie dzieje się krzywda; dlatego też jednak koszt ewentualnej pomocy medycznej lub terapii powinien być kosztem prywatnym, a nie publicznym.
    • „Chcącemu nie dzieje się krzywda”;

Czym różnią się narkotyki i używki?

„Narkotyk” brzmi groźnie, a „używka” – stosunkowo niewinnie. Mamy tendencję do kategoryzowania danej substancji jako narkotyku bądź używki w tym sensie, że te dwa zbiory miałyby nie posiadać elementów wspólnych. Konkretna substancja miałaby przynależeć albo do jednej, albo do drugiej grupy. Na bazie tego założenia powstają dość jałowe spory o to, czy np. alkohol (albo konopie) są używką, czy może narkotykiem. W przypadku alkoholu byłby to narkotyk legalny w zakresie rekreacyjnego stosowania, co może kłócić się z intuicją językową niektórych ludzi.

Słowo „narkotyk” pochodzi z greckiego (narkotikos = oszałamiający). Opierając się zatem na jego etymologii, trzeba stwierdzić, że będzie to substancja niosąca w sobie potencjał oszołomienia, inaczej odurzenia (to pojęcie jest bliższe polskiej nomenklaturze prawnej i specjalistycznej). Jak jednak wiadomo, nie każde użycie substancji potencjalnie odurzającej faktycznie prowadzi do odurzenia; bowiem najistotniejsze znaczenie ma zastosowana dawka.  Doskonale widać to na przykładzie alkoholu, który może być użyty w niewielkiej dawce, wywierając względnie łagodny wpływ na układ nerwowy, albo w dużej dawce, niechybnie prowadząc do odurzenia. Podobnie będzie z większością substancji psychoaktywnych, może oprócz tych, które nie mają potencjału odurzającego (choć równocześnie mogą posiadać olbrzymi potencjał uzależniający); chodzi m. in. o nikotynę. Skoro zatem jednej i tej samej substancji można używać na zupełnie różne sposoby, to niemożliwym jest stwierdzić, czy dana substancja jest używką, czy narkotykiem.

W związku z powyższym warto zaproponować bardziej logiczne i spójne rozróżnienie. Większość substancji psychoaktywnych może być użyta jako używka albo jako narkotyk. Na przykładzie alkoholu jest to dość oczywiste. Wypicie jednego piwa przy okazji oglądania meczu, kieliszka wina do obiadu czy kieliszka likieru ziołowego po tłustym i obfitym posiłku jest użyciem alkoholu jako używki. Natomiast doprowadzenie się do stanu zaburzeń widzenia, równowagi, zdolności osądu itd. może być poczytane za użycie tej substancji w charakterze narkotyku. Powyższe odnosi się w całej rozciągłości do znacznej części innych substancji, w szczególności do psychodelików. Zwłaszcza ich tzw. mikrodawkowanie (microdosing) będzie stosowaniem „używkowym”.

Trzeba też nadmienić, że stosowanie jakiejś substancji w charakterze używki może mieć miejsce często, nawet codziennie. Nawet jeżeli nie jest to zbyt zdrowe, to równocześnie raczej nie zaburza codziennego funkcjonowania i rzetelnego wypełniania przynależnych ról społecznych. Natomiast stosowanie substancji jako narkotyku może być funkcjonalne tylko i wyłącznie w razie ograniczenia takiego użycia do specjalnych okazji, niejako „od święta”, a więc zapewne kilka, maksymalnie kilkanaście razy w roku.

Czy psychodeliki są w Polsce legalne?

To poniekąd prowokacyjne pytanie nie jest zupełnie bezpodstawne.

Tzw. „ustawa narkotykowa” nosi oficjalny tytuł „Ustawa o przeciwdziałaniu narkomanii”. Tytuł aktu prawnego jest jego integralną częścią, przez co stanowi element tekstu prawnego, który również powinien być brany pod uwagę przy interpretacji obowiązującego prawa. Trzeba więc mieć świadomość, że właściwym tłem obowiązywania i stosowania norm zawartych w tej ustawie jest przeciwdziałanie (zapobieganie) narkomanii.

Jak w tym kontekście rozumieć narkomanię? Jedną z naczelnych zasad dokonywania wykładni przepisów jest ta, że narzucone ustawą definicje pojęć tam używanych są wyłącznie właściwe, niejako unieważniając definicje potoczne, a nawet słownikowe. Zgodnie z art. 4 pkt 11) ww. Ustawy, narkomania to stałe lub okresowe używanie w celach innych niż medyczne środków (…) w wyniku czego może powstać, lub powstało uzależnienie od nich. Z kolei według art. 4 pkt 29) ww. Ustawy uzależnienie to zespół zjawisk psychicznych lub somatycznych wynikających z działania środków (…) na organizm ludzi, charakteryzujący się (…) koniecznością używania stale lub okresowo tych środków (…) w celu doznania ich wpływu na psychikę lub dla uniknięcia następstw wywołanych ich brakiem”. Zatem głównym celem istnienia przedmiotowej Ustawy jest przeciwdziałanie takiemu używaniu substancji (wymienionych dawniej w załączniku do ustawy, aktualnie zaś w stosownym rozporządzeniu), które ma potencjał wywołania konieczności ich używania.

Konieczność jest czymś więcej niż np. chęć. Nie ma do tej pory żadnego dowodu na istnienie u jakiejkolwiek jednostki zjawiska konieczności używania substancji psychodelicznych. Taka konieczność (która wg terminologii psychomedycznej może być opisana jako zespół abstynencyjny) jest jednak nieodzownym elementem ustawowej definicji uzależnienia. Konkludując: można niebezpodstawnie twierdzić, że normy prawne zakazujące posiadania (udzielania, handlu nimi itd.) substancji psychodelicznych nie obowiązują, gdyż opierają się na założeniu – fałszywym – że te substancje posiadają potencjał uzależniający.

Rzecz jasna szanse na uznanie tego argumentu przez organy ścigania – a w konsekwencji umorzenie postępowania karnego – są bliskie zeru; podobnie w odniesieniu do sądów powszechnych. Realną – chociaż wciąż niewielką – szansę na dokonanie rzetelnej analizy prawidłowości przedstawionego rozumowania zdaje się dawać jedynie potencjalne orzeczenie Sądu Najwyższego.

Czy i jak w Polsce można prowadzić badania na ludziach z użyciem psychodelików?

Ogólnymi warunkami przeprowadzenia eksperymentu (a taką terminologią posługuje się prawo) jest to, aby (por. art. 27 Kodeksu karnego):

  1. Spodziewana korzyść miała istotne znaczenie poznawcze, medyczne lub gospodarcze.
  2. Zasadne w świetle aktualnego stanu wiedzy były:
    • oczekiwanie osiągnięcia spodziewanej korzyści;
    • celowość eksperymentu;
    • sposób przeprowadzenia eksperymentu.
  3. Uczestnik eksperymentu wyraził zgodę, a wcześniej został należycie poinformowany o:
    • spodziewanych korzyściach;
    • grożących mu ujemnych skutkach i prawdopodobieństwie ich powstania;
    • możliwości odstąpienia od udziału w eksperymencie na każdym jego etapie (przy czym, jeżeli z charakteru eksperymentu wynika niemożność odstąpienia w trakcie jego przeprowadzania, to należy poinformować o braku takiej możliwości).

Szczególnym rodzajem eksperymentu jest eksperyment medyczny unormowany w art. 21-29 Ustawy o zawodzie lekarza i lekarza dentysty. Wyróżniono tam dwie kategorie eksperymentu medycznego:

  1. Eksperyment medyczny leczniczy, którego celem jest bezpośrednia korzyść osoby leczonej. Polega na wprowadzeniu nowych lub tylko częściowo wypróbowanych metod, a to w obliczu nieskuteczności (lub niewystarczającej skuteczności) metod dotychczas stosowanych.
    • Od 1 stycznia 2021 r. w życie wchodzi w przepis art. 25a ww. Ustawy, który wprost reguluje koniunkcję warunków niezbędnych do przeprowadzenia eksperymentu leczniczego bez zgody uczestnika (chodzi o sytuacje, w których uczestnik nie jest w stanie samodzielnie wyrazić zgody, a równocześnie są to sytuacje niecierpiące zwłoki, w których nie można czekać na zgodę przedstawiciela ustawowego lub zezwolenie sądu).
  2. Eksperyment medyczny badawczy, którego celem jest rozszerzenie wiedzy medycznej. Może dotyczyć osób chorych lub zdrowych. Jest dopuszczalny, jeżeli ryzyko związane z udziałem z nim jest co najwyżej niewielkie, a przy tym nie dysproporcjonalne wobec możliwych pozytywnych rezultatów.

Powołane przepisy określają również szczegółowe warunki wyrażenia przez uczestnika zgody, zastrzegając równocześnie dopuszczalność przeprowadzenia eksperymentu medycznego bez zgody, o ile jest to przypadek niecierpiący zwłoki ze względu na bezpośrednie zagrożenie życia.

Każdym eksperymentem medycznym musi kierować lekarz posiadający „odpowiednio wysokie kwalifikacje”, co oznacza łączną ocenę takich okoliczności jak: stopień specjalizacji zawodowej, stopień lub tytuł naukowy, dorobek naukowy lub zawodowy, staż pracy.

Warunkiem dopuszczalności eksperymentu medycznego jest także uprzednia pozytywna opinia niezależnej komisji bioetycznej, przy czym niektórzy autorzy wskazują, że – podobnie jak w kwestii zgody uczestnika – nie jest ona konieczna, jeżeli jest to przypadek niecierpiący zwłoki ze względu na bezpośrednie zagrożenie życia.

Szczególnym rodzajem eksperymentu medycznego są badania kliniczne produktów leczniczych unormowane w art. 37a-37al Ustawy pt. „Prawo farmaceutyczne”.

Zgodnie z definicją zawartą w art. 2 pkt 32) ww. Ustawy, produktem leczniczym jest substancja lub mieszanina substancji, przedstawiana jako posiadająca właściwości zapobiegania lub leczenia chorób występujących u ludzi lub zwierząt lub podawana w celu postawienia diagnozy lub w celu przywrócenia, poprawienia lub modyfikacji fizjologicznych funkcji organizmu poprzez działanie farmakologiczne, immunologiczne lub metaboliczne.

Dodatkowymi wymaganiami dla przeprowadzenia ww. badań są w szczególności:

  • zgodność z wymaganiami Dobrej Praktyki Klinicznej, szczegółowo określonymi w rozporządzeniu Ministra Zdrowia (art. 37a ust. 1 ww. Ustawy i Rozporządzenie Ministra Zdrowia z dnia 2 maja 2012 r. w sprawie Dobrej Praktyki Klinicznej;
  • nadrzędność praw, bezpieczeństwa, zdrowia i dobra uczestników w stosunku do interesów nauki oraz społeczeństwa (art. 37a ust. 2 ww. Ustawy);
  • niezależnie od zgody komisji bioetycznej – uprzednia zgoda Prezesa Urzędu Produktów Leczniczych, Wyrobów Medycznych i Produktów Biobójczych (art. 37b ust. 2 pkt 1) ww. Ustawy);
  • niedopuszczalność stosowania zachęt lub gratyfikacji finansowych (art. 37e ww. Ustawy);
  • niedopuszczalność wykorzystywania danych uzyskanych w trakcie badania klinicznego niekomercyjnego w celu uzyskania (lub zmiany) pozwolenia na dopuszczenie produktu leczniczego do obrotu, ani w celach marketingowych (art. art. 37ia ust. 2 ww. Ustawy);
    • badanie kliniczne jest badaniem niekomercyjnym, jeżeli właściciel uzyskanych podczas badania danych nie prowadzi działalności nastawionej na zysk z takich badań ani z wytwarzania lub obrotu produktami leczniczymi.

Jaki jest w Polsce status prawny rośliny Lophophora Williamsii (Jazgrza Williamsa, pejotl)?

Ta roślina z rodziny kaktusowatych nie znajduje się w wykazie substancji psychotropowych, środków odurzających i nowych substancji psychoaktywnych (por. Rozporządzenie Ministra Zdrowia wydane na podstawie art. 44f Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii). To oznacza, że nielegalna jest dopiero ekstrakcja zawartej tam substancji czynnej (tj. zaliczanej do psychodelików meskaliny), gdyż samą meskalinę wykaz ten obejmuje. Pejotl zdaje się nie spełniać również kryteriów definicji środka zastępczego (art. 4 pkt 27 ww. Ustawy) Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii. Posiadanie środka zastępczego nie jest karalne, ale podlega on konfiskacie, a jego wytwarzanie lub wprowadzanie do obrotu – administracyjnej karze pieniężnej (art. 52a ww. Ustawy). Jednak elementem definicji środka zastępczego jest określenie go jako „produktu”, co wydaje się dyskwalifikować rośliny jako przynależne do tej kategorii.

Roślinami objętymi ww. wykazem są wyłącznie:

  • Konopie o zawartości THC wyższej niż 0,2%
  • Argyreia nervosa (powój hawajski);
  • Banisteriopsis caapi (ayahuasca, pnącze duchów);
  • Calea zacatechichi (ziele snów, gorzka trawa);
  • Catha edulis (khat, czuwaliczka jadalna);
  • Echinopsis pachanoi (kaktus San Pedro);
  • Leonotis leonorus (ogon lwa, dzika dagga);
  • Mimosa tenuiflora (jurema);
    • w wykazie błędnie zapisana jako Mfmosa tenuiflora;
  • Mitragyna speciosa (kratom);
  • Nymphaea caerulea (grzybień błękitny, lotos błękitny);
  • Peganum harmala (poganek rutowaty, ruta stepowa, ruta indyjska);
  • Psychotria viridis (chacruna);
  • Rivea corymbosa (ololiúqui);
  • Salvia divinorum (szałwia wieszcza);
  • Tabernanthe iboga (iboga narkotyczna);
  • Trichocereus peruvianus (Echinopsis peruviana, cereus peruwiański, kaktus pochodnia).

Gdzie leżą prawne granice oddziaływania na uczestników badań, pacjentów, znajomych, odbiorców w zakresie stosowania przez nich psychodelików?

Wraz z obserwowaną w ostatnich latach popularyzacją używania substancji psychodelicznych pojawiają się pytania o to, co właściwie wolno badaczowi, terapeucie, znajomemu albo redaktorowi/influencerowi? Czy można komuś sugerować zastosowanie takiej substancji, opowiadać o zaletach jej stosowania bądź publicznie opisywać swoje własne doświadczenia z nią?

Typami czynów karalnych, które mogą być w tym kontekście brane pod uwagę, są przede wszystkim zachowania określone w art. 58 i art. 59 Ustawy o przeciwdziałaniu narkomanii, opisane jako (a) ułatwianie użycia, (b) umożliwianie użycia oraz (c) nakłanianie do użycia.

Umożliwianiem użycia będzie przykładowo przekazanie kontaktu do osoby prowadzącej sesje terapeutyczno-szamańskie z wykorzystaniem substancji psychodelicznej, chociażby były one prowadzone w miejscu, gdzie jest to niekaralne, a nawet legalne. Popełnienie tego przestępstwa nie jest uwarunkowane faktycznym skorzystaniem przez inną osobę z zaistniałej sytuacji.

Ułatwianiem użycia będą z kolei takie zachowania, jak przekazywanie wskazówek dotyczących optymalnego sposobu użycia np. w zakresie techniki wprowadzenia substancji do organizmu albo udostępnienie w tym celu odpowiedniego sprzętu, lokalu, zaoferowanie transportu itp. Również i w tym przypadku skorzystanie z ułatwienia nie jest warunkiem koniecznym odpowiedzialności.

Natomiast nakłanianie do użycia to zachowanie podjęte względem konkretnej osoby, nakierowane na użycie przez nią substancji; nakłaniający musi wyraźnie chcieć, aby nakłaniany użył substancji (czyli musi działać w tzw. zamiarze bezpośrednim); nie wystarczy, aby się na to tylko godził (czyli aby działał w tzw. zamiarze ewentualnym). Zaistnienie przestępstwa nie musi się wiązać ze skutecznym nakłonieniem.

Aby rozstrzygnąć potencjalnie najbardziej typowe wątpliwości, należy wskazać, że:

  • Sesja terapeutyczna osoby pod wpływem psychodeliku zasadniczo nie będzie karalna, o ile pacjent samodzielnie zdobędzie substancję i równie samodzielnie podejmie decyzję o jej użyciu. Istotnym zabezpieczeniem dla terapeuty byłoby uzyskanie podpisu pacjenta pod stosownym pisemnym oświadczeniem. Tym bardziej nie jest karalna pomoc psychologiczna w zakresie integracji doświadczenia psychodelicznego dokonywana post factum.
  • Partyworking w wariancie psyhelp/psycare – czyli sprawowana w trakcie imprezy/festiwalu opieka nad osobami, które odczuwają dyskomfort związany ze stanem wynikającym z przyjęcia/nadużycia jakiejś substancji psychoaktywnej (w szczególności psychodelicznej) – nie będzie karalna choćby dlatego, że nie ułatwia samego użycia (w znaczeniu wprowadzenia substancji do organizmu), a jedynie przebywanie w stanie po użyciu, którego stopień nasilenia nie był pożądany, a nawet przewidywany przez użytkownika.
  • Podobne uwagi należy odnieść do zjawiska tripsittingu, czyli opieki sprawowanej przez osobę trzeźwą nad osobą pod wpływem jakiejś substancji (w szczególności psychodelicznej), tyle że – w przeciwieństwie do partyworkingu – wykonywanej ze z góry założonym zamiarem i zazwyczaj w stosunku do znajomej osoby.
  • Interesująca jest także kwestia legalności rozpowszechniania pozytywnych informacji o skutkach używania substancji psychoaktywnych. Chodzi tu o sytuację sformułowania przekazu, który może dotrzeć do nieokreślonej liczby odbiorców, zwłaszcza umieszczonego w serwisie internetowym w formie wpisu/filmu/podcastu. W takim wypadku w grę wchodzi ewentualnie odpowiedzialność z art. 68 ww. Ustawy, który zabrania reklamowania/promowania rekreacyjnego używania:
    • substancji psychoaktywnych objętych wykazem zawartym w rozporządzeniu wydanym na podstawie art. 44f ww. Ustawy;
    • innych produktów przez sugerowanie, że posiadają analogiczne działanie albo że ich użycie może powodować analogiczne skutki.

Tak więc jedynym relatywnie bezpiecznym z prawnego punktu widzenia sposobem przedstawiania informacji nt. substancji psychoaktywnych (w tym psychodelicznych) jest czynienie tego w sposób zbalansowany, a nawet z położeniem nacisku na istnienie zagrożeń i poziom ryzyka wystąpienia skutków niepożądanych, przy równoczesnym poczynieniu jednoznacznych zastrzeżeń, że nie zachęca się do stosowania tych substancji. Omawiana norma jest skonstruowana dosyć nieprecyzyjnie, więc może potencjalnie obejmować różne, nawet intuicyjnie niewinne zachowania. W praktyce organów ścigania jest jednak rzadko stosowana, ale ta okoliczność może w każdej chwili ulec zmianie.

Leave a Comment

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany.