Autor: Maciej Lorenc
Alexander i Ann Shulgin są jednymi z najbardziej znanych postaci ruchu psychodelicznego. Jak wyglądało ich życie? Dlaczego poświęcili je substancjom zmieniającym świadomość? Co ich motywowało i jakie osiągnięcia są ich zasługą?
Alexander Shulgin przez większą część życia zajmował się syntetyzowaniem substancji zmieniających świadomość, które uważał za najbardziej przewidywalne, a przez to najskuteczniejsze narzędzie do poznawania ludzkiego umysłu i duszy. Zakładał, że skoro ludzkość używa ich od niepamiętnych czasów, powinna o nich jak najwięcej wiedzieć, aby móc to robić w odpowiedzialny sposób. Żaden innych chemik, z wyjątkiem Alberta Hofmanna, nie jest otaczany równie dużą czcią przez entuzjastów farmakologicznych eksperymentów ze świadomością. Shulgin nie tylko stworzył ponad dwieście nowych związków psychoaktywnych, ale również sprawdził ich działanie, przyjmując je wraz z żoną i grupką przyjaciół, a następnie szczegółowo opisując metody ich syntezy i wywoływane przez nie doświadczenia. Uważał bowiem, że ludzie powinni mieć prawo do samodzielnego decydowania o tym, w jaki sposób będą badać swoje wnętrze. Aby jednak mogli podjąć świadomą decyzję, muszą zdawać sobie sprawę zarówno z potencjalnych korzyści, jak i zagrożeń związanych ze stosowaniem danej metody. Swoje podejście streszczał zwięźle: „Zgromadź informacje i dokonaj wyboru”. Wszystkie tworzone przez siebie substancje psychoaktywne darzył szczerą miłością i ogromnym szacunkiem.
Młodość „małego chemika”
Alexander „Sasha” Shulgin urodził się w 17 czerwca 1925 roku w Berkeley, w Kalifornii. Jego oboje rodzice pracowali jako nauczyciele w publicznych szkołach i byli wielkimi miłośnikami literatury pięknej. Ojciec wyemigrował z Rosji do USA z powodu rosnącej popularności bolszewizmu. Młody Shulgin był pokojowo nastawiony do świata i niezwykle uzdolniony: umiał grać na pianinie i altówce, pisywał poezję i miał liczne pasje, począwszy od filatelistyki, a skończywszy na grze w kulki. Jako cudowne dziecko nie miał zbyt dobrego kontaktu z rówieśnikami, a jego sytuacji nie poprawiał fakt, że od pewnego momentu zaczął przesiadywać w piwnicy domu rodziców, gdzie stworzył małe laboratorium i spędzał czas na łączeniu substancji dołączonych do zestawu „małego chemika”.
W wieku szesnastu lat rozpoczął studia z zakresu chemii organicznej na Harvardzie, gdzie również nie nawiązał żadnych bliższych znajomości. Po dwóch latach udział amerykańskich sił zbrojnych w II Wojnie Światowej zmusił go do opuszczenia uczelni i wstąpienia do armii. W trakcie służby na okręcie wojskowym złapał poważną infekcję kciuka, której nie można było zoperować na morzu, więc lekarze regularnie podawali mu morfinę, żeby chociaż złagodzić ból. Shulgin był zafascynowany wpływem, jaki substancja ta wywierała na jego sposób postrzegania własnego ciała. Dyskomfort fizyczny w dalszym ciągu był przez niego odczuwany, ale zupełnie mu nie przeszkadzał. Gdy statek wreszcie dobił do portu w Liverpoolu, Shulgin przeszedł operację, w trakcie której skrócono mu chory kciuk. Przed zabiegiem dostał do wypicia sok pomarańczowy z kryształkami na dnie, które uznał za środek uspokajający, w związku z czym na czas trwania zabiegu zapadł w głęboki sen. Jak się później okazało, był to zwykły cukier, a sam Shulgin doświadczył efektu placebo. Cała ta sytuacja pozwoliła mu zrozumieć, jak potężną mocą dysponuje nasz umysł, a zarazem rozbudziła w nim zainteresowanie psychofarmakologią i odmiennymi stanami świadomości.
Po zakończeniu wojny Shulgin wrócił do USA i rozpoczął studia z zakresu biochemii na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. Pod koniec lat 40. zaczął budować związek z Helen, pracowniczką biblioteki uniwersyteckiej, z którą – pomimo sprzeciwu rodziców – wziął ślub i spłodził syna. W 1954 roku otrzymał tytuł doktora, a po odbyciu stażu z psychiatrii i farmakologii na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco zatrudnił się w laboratoriach firmy Dow, dla której zsyntetyzował pierwszy biodegradowalny pestycyd o nazwie Zectran. Dzięki ogromnym zyskom ze sprzedaży tej substancji Shulgin dostał od swojego pracodawcy pełną swobodę działania. Jako że mógł się zajmować dowolnie wybranymi zagadnieniami, oddał się temu, co najbardziej go fascynowało, a mianowicie badaniu właściwości środków psychodelicznych.
Pierwsze doświadczenia z psychodelikami
Początkowo zainteresował się meskaliną, którą znał z opisów Kurta Beringera i Aldousa Huxleya. Osobiście spróbował jej jednak dopiero w trakcie badań klinicznych przeprowadzonych w 1960 roku i pod jej wpływem wszedł w stan, który przypomniał mu o dziecięcym zachwycie światem. Za sprawą meskaliny nawiązał kontakt z niedostępnymi mu od dawna częściami własnej osobowości. Znów zaczął dostrzegać magię i piękno otoczenia, na które przestał zwracać uwagę wraz z upływem czasu. Nie mógł uwierzyć, że 400 mg białego proszku było w stanie wywołać tak silne doświadczenie. Po wielu latach opisał swoje przeżycie w następujący sposób: „Zrozumiałem, że cały nasz wszechświat jest zawarty w umyśle i duchu. Możemy nie próbować do niego dotrzeć albo nawet zaprzeczać jego istnieniu, ale on znajduje się w naszym wnętrzu. Za pomocą odpowiednich substancji możemy zwiększać jego dostępność”. Jak się później okazało, dzięki meskalinie odnalazł swoją ścieżkę życiową.
Znaczną część swojej energii zaczął przeznaczać na poznawanie właściwości środków zmieniających świadomość, ponieważ uważał, że przyczynia się w ten sposób do rozwoju ludzkości. Nie chciał prowadzić badań na zwierzętach, które nie są w stanie przekazać swoich doświadczeń. Testował więc różne związki psychoaktywne środki na samym sobie, a następnie dokonywał ich szczegółowego opisu i oceny. Początkowo skoncentrował się na badaniu zamówionej od firmy Sandoz psylocybiny i LSD, a także TMA – zsyntetyzowanej kilkanaście lat wcześniej fenetylaminy o strukturze przypominającej meskalinę. Szybko jednak przestał z nią eksperymentować, ponieważ doszedł do wniosku, że zmniejsza ona empatię i troskę o innych ludzi. Badał również substancje psychoaktywne zawarte w olejkach aromatycznych takich roślin jak gałka muszkatołowa i próbował „udoskonalić” zawarty w marihuanie tetrahydrokannabinol (THC), tworząc jego syntetyczne odpowiedniki.
Wraz z upływem lat jego stosunki z zarządem Dow coraz bardziej się ochładzały, ponieważ jego praca koncentrowała się niemal wyłącznie na psychodelikach. Na dodatek pod publikacjami opisującymi wyniki swoich badań podpisywał się jako pracownik firmy. Choć zainteresowanie społeczeństwa substancjami psychodelicznymi było stosunkowo duże, większość korporacji podporządkowywała swoje działania potrzebom amerykańskiego rządu, który pozostawał skoncentrowany głównie na wojnie w Wietnamie, przez co interesowały go środki o zupełnie innych właściwościach.
W 1966 roku Shulgin postanowił zakończyć współpracę z Dow i został prywatnym konsultantem. Zdobył grant rządowy i zaczął poszerzać swoją wiedzę medyczną na Uniwersytecie Kalifornijskim w San Francisco, aby lepiej rozumieć mechanizm działania swoich substancji. Dwa lata później zaproponowano mu udział w tajnym programie NASA, mającym na celu poznawanie właściwości związków, które mogłyby przygotować astronautów do ewentualnych zmian świadomości w przestrzeni kosmicznej. Shulgin miał dostać własne laboratorium i robić dokładnie to, czego pragnął – a więc tworzyć środki psychoaktywne i badać ich wpływ na umysł. Program został jednak szybko przerwany, ponieważ NASA nie dostało obiecanych środków finansowych od Departamentu Obrony USA.
Własne laboratorium na farmie
Shulgin postanowił więc założyć własne laboratorium na farmie położonej nieopodal kalifornijskiej miejscowości Lafayette, na której mieszkał niegdyś z rodzicami. Choć stracił poczucie bezpieczeństwa oferowane przez pracę na etacie, miał pełną swobodę działania. Dysponował bowiem rządową licencją, dzięki której mógł prowadzić badania dotyczące wszelkiego rodzaju substancji, również nielegalnych. W zamian za nią udzielał konsultacji instytucjom państwowym i badał na ich zlecenie próbki przeróżnych narkotyków. Utrzymywał się z wygłaszania wykładów dla pracowników laboratoriów amerykańskiej agencji antynarkotykowej DEA, pełnienia funkcji niezależnego eksperta w procesach sądowych i prowadzenia zajęć laboratoryjnych z toksykologii sądowej na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley. W czasie wolnym kontynuował natomiast swoje badania nad właściwościami środków psychoaktywnych.
Do najważniejszych substancji stworzonych przez Shulgina należą między innymi 2C-B, które uważał za psychodeliczny afrodyzjak potęgujący doznania cielesne, oraz DOM, nazywane przez niego jego „trudnym dzieckiem”. O tym, że związek ten trafił na ulice, dowiedział się przypadkiem. W trakcie pobytu w szkole medycznej wielokrotnie słyszał o przerażonych ludziach, którzy trafiali do szpitali po zażyciu narkotyku nazywanego STP. Kiedy Shulgin dostał próbkę do przeanalizowania, okazało się, że jest to zrobiony przez niego DOM, ale sprzedawany pod zmienioną nazwą w formie kapsułek zawierających dawkę trzykrotnie większą od ilości niezbędnej do wywołania pełnego doświadczenia psychodelicznego.
Popularyzacja MDMA
Substancja, którą Shulgin popularyzował w największym stopniu, nie została jednak stworzona przez niego samego. W połowie lat 70. zainteresował się MDMA, pochodną amfetaminy wynalezioną już w 1912 roku. Choć związek ten cieszył się pewnym uznaniem wśród osób zażywających środki psychoaktywne w sposób rekreacyjny, jego właściwości w dalszym ciągu pozostawały nieznane. Shulgin opracował nową metodę jego syntezy, wyprodukował go w swoim laboratorium i już po pierwszym zażyciu nabrał do niego ogromnego szacunku. Doświadczył bowiem pod jego wpływem typowego dla psychodelików stanu lekkości i ciepła, tyle że nie towarzyszyły mu żadne zmiany percepcyjne. Swoje przeżycie opisał następująco: „Jestem w pełni spokojny. Przez całe życie zmierzałem do tego miejsca i mam poczucie, że wreszcie udało mi się dotrzeć do celu (…) Moje wnętrze jest absolutnie czyste i wypełnia mnie wyłącznie euforia. Nigdy nie czułem się tak wspaniale i nawet nie sądziłem, że coś takiego jest możliwe”.
W drugiej połowie lat 70. Shulgin rozdawał MDMA wielu przyjaciołom i był pod ogromnym wrażeniem pozytywnego wpływu, jaki substancja ta wywierała na ich podejście do życia. Zapoznał z nią również zaprzyjaźnionych psychoterapeutów. Jednym z nich był Leo Zeff, który w ciągu następnych lat w największym stopniu spopularyzował ją w amerykańskim undergroundzie psychodelicznych terapeutów. Twierdził bowiem, że dzięki MDMA ludzie są w stanie rozwiązać problemy wewnętrzne, z którymi nie mogli sobie poradzić przez wiele lat. Jego zdaniem moc terapeutyczna tego związku wynika z faktu, że pomaga on klientom osiągnąć stan pierwotnej niewinności i spojrzeć na najtrudniejsze nawet odczucia z pełną akceptacją.
We wrześniu 1977 roku, w samym środku tych eksperymentów, z niezwykle bolesną sytuacją życiową został jednak skonfrontowany sam Shulgin. W wyniku udaru mózgu zmarła jego żona, Helen. Shulgin był zdruzgotany i wieczorami szukał pocieszenia w winie. Choć wraz z Helen oferowali sobie dużo wsparcia i troski, w ciągu trzydziestu lat małżeństwa zdążyli się bardzo od siebie oddalić emocjonalnie i fizycznie. Jak twierdził sam Shulgin, jego żona nie umiała w pełni otworzyć się w łóżku, a z powodu strachu przez psychiczną i fizyczną bezbronnością nie chciała uczestniczyć w jego eksperymentach ze świadomością. Ponadto, pół roku przed śmiercią żony Shulgin wdał się w romans ze swoją przyjaciółką, Ursulą, za sprawą której po raz pierwszy w życiu doświadczył nieskrępowanego i radosnego seksu. Kontakt z nią bardzo go zmienił, rozbudzając w nim nieznane mu wcześniej emocje i optymizm, który na co dzień musiał wręcz ukrywać, ponieważ przez całe dotychczasowe życie był osobą o ironicznym poczuciu humoru, zgorzkniałą, krytyczną i dość trudną w obyciu.
Praca nad nowymi substancjami
Po śmierci żony Shulgin zaczął spędzać więcej czasu w swoim laboratorium i w pełni poświęcił się pracy nad nowymi substancjami. Przyjmował je najpierw w samotności, ponieważ uważał, że w ten sposób można najlepiej ocenić ich wpływ na umysł i ciało. Zaczynał od najmniejszej możliwej dawki i stopniowo ją zwiększał, poznając w ten sposób potencjał różnych ilości danego środka. Nie interesowała go sama treść doświadczeń, lecz ich intensywność, którą oceniał za pomocą stworzonej przez siebie skali. Substancje, które wzbudziły jego zainteresowanie, przyjmował następnie na swojej farmie wraz z grupką przyjaciół, wśród których znajdowali się przedstawiciele nauk przyrodniczych, antropolodzy i psychologowie. Były to osoby zainteresowane potencjałem środków psychoaktywnych, które potrafiły krytycznie ocenić każdą przyjmowaną przez siebie substancję i doskonale zdawały sobie sprawę z potencjalnych korzyści i zagrożeń. Eksperymenty zawsze odbywały się w bezpiecznym miejscu, najczęściej w weekendy, a uczestnicy mogli w ich trakcie obcować z otaczającą przyrodą, a także muzyką i albumami ze sztuką. Sam Shulgin sugerował każdemu odpowiednią dawkę, dostosowując ją do wagi i samopoczucia danej osoby. Kiedy środek przestawał działać, wszyscy oceniali jego moc oraz wpływ na ich ciało i umysł. Opowiadali również o swoich wglądach i problemach, które udało im się przepracować w trakcie sesji. Shulgin sporządzał notatki i dokonywał całościowego opisu swojego produktu, a następnie publikował swoje spostrzeżenia w czasopismach naukowych dotyczących chemii medycznej.
Wiedział, że pomimo posiadania rządowej licencji nie może liczyć na pełne bezpieczeństwo. Jako osoba z natury spokojna wolał więc nie przykuwać niepotrzebnej uwagi i nie próbował wcielać się w rolę przywódcy ruchu psychodelicznego. Czuł niechęć do sprzedawania jakichkolwiek środków psychoaktywnych, w związku z czym swoje produkty po prostu rozdawał zaufanym osobom. Uważał bowiem, że dzięki przyjmowaniu psychodelików osoby obdarzone dobrym sercem i umysłem mogą lepiej zrozumieć swoją własną psychikę i otaczający je świat. Miał nadzieję, że za pośrednictwem specjalistycznych publikacji uda mu się dotrzeć do ludzi o podobnym podejściu, którzy zrobią dobry użytek z tworzonych przez niego substancji. Pomimo swojego idealizmu zdawał sobie jednak sprawę, że część użytkowników będzie je przyjmować czysto rekreacyjnie – tak jak większość społeczeństwa korzysta z alkoholu. Wiedział również, że jego działalność obserwują agencje rządowe, ponieważ ich przedstawiciele byli zainteresowani wszelkiego rodzaju substancjami, które potencjalnie mogłyby zostać użyte do przesłuchiwania i kontrolowania reakcji ludzi.
Kiedy Alexander poznał Ann
W 1978 roku podczas spotkania grupy dyskusyjnej Shulgin poznał Ann, z którą natychmiast połączyło go zamiłowanie do muzyki klasycznej i sztuki, a także wspólne grono znajomych i zainteresowanie działalnością instytutu Esalen. Obydwoje mieli za sobą niezbyt udane związki. Ann była ponadto zafascynowana prowadzonymi przez Shulgina eksperymentami, ponieważ miała kiedyś okazję przyjąć meskalinę i substancja ta zrobiła na niej duże wrażenie. Pewnego dnia Sasha zaprosił ją więc na swoją farmę i pokazał jej stworzone przez siebie laboratorium, które w większym stopniu przypominało zakurzony warsztat artystyczny aniżeli sterylne pomieszczenie do prowadzenia badań naukowych. Kiedy Ann poprosiła go, aby zapoznał ją z jednym ze swoich produktów, zaproponował jej MDMA. Już po pierwszym doświadczeniu ona również stała się gorącą zwolenniczką rozsądnego stosowania tej substancji. Po początkowej fali euforii poczuła głęboki smutek i żal, które wzbierały się w niej przez wiele lat. Dzięki uwolnieniu wypartych emocji doświadczyła psychicznego oczyszczenia i zdała sobie sprawę, że przyzwyczaiła się do życia w strachu o dzieci i finanse.
Bardzo szybko Ann zaczęła uczestniczyć w organizowanych przez Shulgina grupowych sesjach psychodelicznych, co bardzo ich do siebie zbliżyło. Choć pozostawali w związkach z innymi osobami, obydwoje mieli poczucie, że wreszcie znaleźli kogoś, z kim mogą nawiązać autentyczny kontakt. Za obustronną zgodą postanowili budować swoją znajomość na szczerym komunikowaniu swoich uczuć i myśli. Shulgin opowiadał Ann o swojej skomplikowanej relacji z mieszkającą w Europie Ursulą, o zmarłej żonie, o pracy w laboratorium i na uniwersytecie, a także o procesach sądowych, w których brał udział jako konsultant. Ann natomiast rozmawiała z nim o przeczytanych przez siebie książkach i problemach związanych z wychowywaniem czworga dzieci ze swoich poprzednich małżeństw.
Shulgin był dotychczas przekonany, że z powodu swojego trudnego charakteru powinien zachowywać dystans w relacjach z ludźmi. Kontakt z Ann pokazał mu jednak, że może porozumiewać się z kimś w pełni otwarcie. Stopniowo zaczęli sobie również pozwalać na bliskość fizyczną i eksplorować nieznane sobie wcześniej formy kontaktu seksualnego. Jako że spędzali w swoim towarzystwie coraz więcej czasu, stopniowo poznawali również swoje słabości i „ciemną stronę”.
Shulgin wciąż miał nadzieję, że Ursula rozwiedzie się ze swoim mężem i zgodnie z obietnicami zamieszka z nim na farmie. Od dłuższego czasu utrzymywał z nią jednak kontakt niemal wyłącznie za pośrednictwem listów i nic nie wskazywało na to, by cokolwiek miało ulec zmianie. Sytuacja ta była dla niego na tyle trudna, że w końcu postanowił zakończyć tę relację i związać się z Ann. 4 lipca 1981 roku wziął z nią ślub w obecności kilkudziesięciu zaskoczonych przyjaciół, którzy byli przekonani, że zostali zaproszeni na spotkanie przy grillu.
Shulginowie zwiedzili wspólnie wiele krajów, niejednokrotnie urozmaicając swoje podróże przyjmowaniem środków psychoaktywnych, najczęściej MDMA. Obydwoje pozostawali ogromnymi zwolennikami tej substancji, a Ann stosowała ją podczas prowadzonych przez siebie sesji terapeutycznych. Podkreślała, że środek ten pozwala klientom otworzyć się emocjonalnie i duchowo i przepracować trudne emocje bez strachu przed tym, co napotkają w swoim wnętrzu. Jako że środek ten uwalnia od funkcjonujących na co dzień mechanizmów obronnych i wyniesionych z dzieciństwa uwarunkowań emocjonalnych, pozwala zaakceptować całokształt swojej osobowości – włączając w to również wszystkie wady. Ann nazywała go wręcz „penicyliną dla duszy”. Torsten Passie w książce Terapia z użyciem MDMA i innych entaktogentów pisze o niej: „Początkowo przyjmowała tę substancję razem ze swoimi klientami, ale szybko zdała sobie sprawę, że przynosi to efekt przeciwny do zamierzonego (…) podkreślała, że podejście i działania terapeuty powinny być ukierunkowane w taki sposób, aby pomagać pacjentowi w aktywacji wewnętrznej zdolności do samouzdrowienia. Aktywną pracę terapeutyczną wykonywała zaledwie przez kilka lat, ale wywarła duży wpływ na innych psychoterapeutów i napisała jeden z pierwszych poradników dotyczących terapeutycznego zastosowania MDMA (…) Co ciekawe, Ann Shulgin opowiadała nie tylko o swoich sukcesach w pracy z pacjentami, ale również o kilku przypadkach, w których MDMA nie pomogło”.
Eksperymenty z wieloma środkami
Shulginowie eksperymentowali praktycznie ze wszystkimi możliwymi substancjami. W trakcie sesji na farmie zauważyli, że niektóre z tworzonych przez Sashę związków oddziałują w głównej mierze na zmysł wzroku, inne na słuch, a jeszcze inna na sposób postrzegania ciała lub procesy mentalne. Doceniali potencjał psychodelików do wzmacniania procesów emocjonalnych, a także doznań zmysłowych i erotycznych. Wielokrotnie zdarzyło im się doświadczać pod ich wpływem kontaktu ze strefą sacrum. Nie przepadali natomiast za substancjami, które wywołują stan oszołomienia i utrudniają komunikację z otoczeniem. Zdarzało im się pijać wino, choć nie byli zwolennikami alkoholu i tytoniu. Nie przepadali również za marihuaną, ponieważ mieli poczucie, że choć wywiera ona przyjemny wpływ na ciało i świadomość, niczego się od niej nie uczą, w związku z czym jej palenie jest stratą czasu. Shulgin spróbował także heroiny, ale nie odpowiadała mu wywoływana przez nią obojętność wobec świata zewnętrznego. Kokainę uważał natomiast za substancję, która oferuje ucieczkę od własnych niedoskonałości i tworzy bezwartościową iluzję bycia silnym. Psychodelikom Shulginowie przypisywali wręcz odwrotne działanie. Uważali, że pozwalają skonfrontować się z tym, przed czym próbujemy uciec, przez co dają możliwość wejrzenia we własne wnętrze i skorzystania z mądrości zapisanej w naszych ciałach. Podkreślali jednak, że wyłącznie za sprawą osobistego wysiłku w życiu codziennym wglądy uzyskane dzięki przyjmowaniu tych substancji mogą wywrzeć trwały wpływ na naszą osobowość. Dlatego osoby używające ich czysto rekreacyjnie zwykle niczego się od nich nie uczą.
Przez całe lata 80. Shulgin kontynuował swoją misję polegającą na tworzeniu nowych środków psychoaktywnych i popularyzowaniu ich w kręgach osób zainteresowanych poznawaniem swojego wnętrza. Jak sam twierdził, nie dążył do osiągnięcia jakiegokolwiek celu. Interesował go raczej sam proces poznawania potencjału ludzkiej świadomości. Był zadeklarowanym przeciwnikiem „wojny z narkotykami”, w związku z czym irytowała go propaganda medialna dopatrująca się w środkach psychoaktywnych źródła problemów społecznych. Uważał, że restrykcyjne prawo ogranicza wolność jednostek, a także że złagodzenie regulacji prawnych dotyczących narkotyków uderzyłoby przede wszystkim w kartele narkotykowe i że problemem nadużywania powinni się zajmować lekarze, a nie policja. Namawiał do przeniesienia akcentu z kryminalizacji na edukację i starał się propagować odpowiedzialne stosowane środków psychoaktywnych, aby obywatele mogli dokonywać samodzielnych wyborów w oparciu o rzetelne informacje i poznawać swoje wnętrze w wybrany przez siebie sposób. Optymistycznie wierzył, że jeżeli odzyskamy kontakt ze swoją wrodzoną troskliwością, będziemy w stanie uświadomić sobie procesy zachodzące w naszym wnętrzu i zrównoważyć niszczycielską część naszej natury, nazywaną przez Carla Junga „cieniem”. Shulgin – podobnie jak Jung – uważał, że mamy tendencję do uciekania przed swoją ciemną stroną, przez na nieuświadamianym poziomie co przejmuje ona nad nami kontrolę. Poznawanie i przekształcanie tej części psychiki za pomocą wszystkich dostępnych metod uważał więc za obowiązek wszystkich ludzi, ponieważ na obecnym etapie rozwoju cywilizacyjnego odpowiadamy nie tylko za przyszłość własnego gatunku, ale również wszystkich innych form życia na naszej planecie.
W 1991 roku ukazała się książka PIHKAL: A Chemical Love Story, w której Shulginowie opisali pod pseudonimami historię swojej miłości i przeprowadzane na farmie eksperymenty. Znalazł się w niej również opis działania i metody syntezy stu siedemdziesięciu dziewięciu środków psychoaktywnych z grupy fenetylamin. Książka wzbudziła ogromne zainteresowanie wśród ludzi zainteresowanych psychologicznymi i duchowymi aspektami przyjmowania psychodelików. Shulgin wyraźnie zastrzegł w niej, że tego rodzaju substancje należy przyjmować w odpowiedzialny sposób, a niektórzy w ogóle powinni trzymać się od nich z daleka. Wyciągają one bowiem z psychiki wszystkie ukryte treści, w związku z czym ludzie mogą na nie reagować w bardzo różny sposób.
Shulgin rozesłał ponadto darmowe kopie swojej książki do laboratoriów agencji rządowych w całym kraju. Od ponad dwudziestu lat utrzymywał przyjazne stosunki z pracownikami DEA, którzy w zamian za pomoc w identyfikacji próbek ulicznych narkotyków każdego roku przedłużali mu licencję na badanie dowolnych substancji. Określał również czystość próbek przesyłanych mu do analizy przez znajomych, wierząc, że w ten sposób chroni ich przed potencjalnie groźnymi substancjami. Zmiany w ustawodawstwie i kierownictwie agencji rządowych sprawiły jednak, że przedstawiciele władz byli coraz mniej przyjaźnie nastawieni do jego działalności.
Negatywne podejście agencji rządowych do działalności Shulgina wynikało w znacznej mierze z tego, że choć popularyzował on MDMA wśród dojrzałych i rozsądnych ludzi, substancja ta w latach 80. zyskała ogromną popularność w kręgach bywalców rozrastających się imprez rave. Coraz więcej młodych ludzi kupowało ją pod nazwą „ecstasy” i przyjmowało czysto rekreacyjnie w niekontrolowanych warunkach. Choć sam Shulgin nie był zachwycony takim sposobem używania MDMA przez młodych ludzi, Ann nie widziała w tym nic złego. Uważała wręcz, że uczestnicy imprez rave mają okazję się otworzyć i doświadczyć poczucia wspólnoty – a więc przeżyć coś, na co nie mogą sobie pozwolić w swoim codziennym wielkomiejskim otoczeniu. Shulgin zaczął być tak mocno kojarzony z MDMA, że nazwano go wręcz „ojcem chrzestnym” tej substancji.
Interwencja DEA na farmie
Pod koniec września 1994 roku na farmie pojawił się bez zapowiedzi oddział DEA. Choć wszystkie dotychczasowe kontrole nie wykazały jakichkolwiek nieprawidłowości, tym razem agenci mieli wiele zastrzeżeń do sposobu przechowywania środków psychoaktywnych przez Shulgina. Próbowali również uzyskać informacje o osobach, które przesłały mu do przebadania próbki narkotyków. Shulginowie nie mieli wątpliwości, że rewizja w ich domu była ściśle związana z wydaniem przez nich PIHKAL, ale obydwojeuparcie twierdzili, że opisana w tej książce historia jest wyłącznie fikcją literacką. Choć niektórzy agenci przeprowadzający kontrolę byli do nich bardzo negatywnie nastawieni, kilku innych poprosiło wręcz o podpisanie przywiezionych przez siebie egzemplarzy PIHKAL.
Przedstawiciele DEA zaproponowali ostatecznie Shulginowi, że jeżeli zgodzi się dobrowolnie oddać swoją licencję, uniknie wysokiej grzywny, a agencje państwowe zostawią go w spokoju. Jako że oferta została przez niego odrzucona, agenci instytucji rządowych zaczęli rozpowszechniać bezpodstawne plotki o zanieczyszczaniu przez niego środowiska i zniechęcać do niego dwóch dostawców artykułów chemicznych, u których zaopatrywał się od ponad ćwierćwiecza. Shulgin wiedział, że w takiej sytuacji nie stać go na zachowanie licencji, która tak czy inaczej zostałaby mu odebrana z powodu niedopatrzeń związanych ze sposobem przechowywania przez niego próbek środków psychoaktywnych. Ostatecznie został zmuszony do zapłacenia grzywny i stracił pełną swobodę działania.
Shulginowie nie przestali jednak aktywnie uczestniczyć w życiu amerykańskiego ruchu psychodelicznego. W 1997 roku wydali swoją drugą książkę TIHKAL, w której dokładniej opisali swoje przemyślenia dotyczące stosowania środków psychoaktywnych, a Shulgin przedstawił metody syntezy kilkudziesięciu psychodelików z grupy tryptamin. Przez kolejne lata regularnie wygłaszali wykłady i utrzymywali kontakt z najważniejszymi postaciami ruchu psychodelicznego – zarówno naukowcami, jak i artystami i aktywistami. Pojawiali się na konferencjach dotyczących psychodelików, w pracowni Alexa Greya, ale także na festiwalu Burning Man.
W 2011 roku Shulgin opublikował napisane z dwójką pomocników The Shulgin Index – liczące ponad osiemset stron naukowe kompendium poświęcone wyłącznie farmakologii fenetylamin. Gdy książka ukazała się na rynku, on sam borykał się z coraz poważniejszymi problemami ze zdrowiem. W listopadzie 2010 roku miał wylew, po którym musiał przechodzić kosztowną rehabilitację. Cierpiał również na postępującą demencję. Aby pokryć rosnące wydatki na lekarstwa i zabiegi, Ann sprzedała część posiadłości, a miłośnicy z całego świata organizowali zbiórki pieniędzy. Nieco później u Shulgina wykryto nowotwór wątroby, a jego stan zdrowia jeszcze bardziej się pogorszył. 2 czerwca 2014 roku Ann poinformowała, że jej mąż zmarł spokojnie w ich domu, w otoczeniu najbliższych osób i przy dźwiękach tradycyjnej muzyki buddyjskiej.
Ann i Sasha bardzo się od siebie różnili, przez co idealnie się dopełniali, a dzięki umiejętności otwartego dzielenia się swoimi doświadczeniami zaskarbili sobie sympatię milionów ludzi. Ich publikacje do dziś dostarczają miłośnikom farmakologicznych eksperymentów ze świadomością wskazówek dotyczących odpowiedzialnego i bezpiecznego stosowania środków psychoaktywnych, nie tylko tych stworzonych przez Shulgina. Wielokrotnie podkreślali jednak, że jednym z najskuteczniejszych i najczęściej używanych narzędzi do osiągania odmiennych stanów świadomości jest miłość. Podobnie jak środki psychoaktywne, pozwala ona bowiem wyjść poza własne ograniczenia i w pełni doświadczyć swojego potencjału, a jednocześnie jest w stanie ukazać najmroczniejsze zakamarki ludzkiej duszy. Shulginowie konsekwentnie pokazywali, w jaki sposób można poznawać własne wnętrze za pomocą obu tych narzędzi jednocześnie.