Artykuł pierwotnie ukazał się w serwisie Narkopolityka.
Johns Hopkins University (JHU) w Baltimore jest jedną z wiodących amerykańskich instytucji naukowych i miejscem, w którym ponad dwadzieścia lat temu narodził się jeden z najważniejszych współczesnych projektów badawczych dotyczących wpływu psychodelików na ludzi. 4 września 2019 podczas konferencji prasowej tamtejsi badacze ogłosili powstanie Centrum Badań nad Psychodelikami i Świadomością. To pierwsza tego rodzaju placówka w USA. Czym będą się zajmować tamtejsi naukowcy?
John Hopkins University to nie pierwsza instytucja akademicka na świecie inwestująca w budowę centrum badawczego, które będzie się skupiać na psychodelikach. W kwietniu tego samego roku naukowcy z Imperial College London stworzyli podobny ośrodek i zgromadzili na jego działalność ponad 3 miliony dolarów, a na jego czele stanął dr Robin Carhart-Harris, który w swojej pracy koncentruje się na dwóch dziedzinach: poznawaniu terapeutycznych właściwości psychodelików i zgłębianiu zależności pomiędzy mózgiem a świadomością. Badacze z JHU zebrali natomiast aż 17 milionów dolarów, które pozwolą im zatrudnić sześciu pełnoetatowych pracowników i pięciu badaczy na stażach podoktorskich, a także pokryć koszty związane z prowadzeniem badań przez następne pięć lat. Część planowanych projektów ma stanowić kontynuację wcześniejszej pracy, ale większość będzie dotyczyć zagadnień, których nikt wcześniej nie badał.
Nowym ośrodkiem na JHU kieruje psychofarmakolog dr Roland Griffiths, który od ponad czterdziestu lat prowadzi badania nad różnymi środkami zmieniającymi nastrój i jest autorem niemal czterystu tekstów naukowych. Jednym z głównych obszarów jego zainteresowań badawczych są czynniki wpływające na zachowanie i możliwość wykorzystywania ich do celów terapeutycznych. Twierdzi, że powstanie formalnego centrum badawczego pomoże przenieść badania nad psychodelikami na wyższy poziom.
Jak wyglądają naukowe badania nad terapeutycznym zastosowaniem psychodelików? Ogólny schemat eksperymentów z użyciem tego rodzaju środków wymaga, aby potencjalny pacjent w pierwszej kolejności przeszedł przez proces przygotowań pod okiem terapeutów, którzy zbierają informacje na temat jego zdrowia i udzielają mu wstępnych wskazówek dotyczących przebiegu kuracji. Podczas tych badań przesiewowych eliminuje się wszystkie osoby z predyspozycjami do psychoz, ponieważ środki psychodeliczne mogłyby pogłębić ich dolegliwości. Jeżeli pacjent przyjmuje jakieś leki psychiatryczne mogące wchodzić w interakcje z psychodelikami, badacze pomagają mu je odstawić w bezpieczny sposób. W dniu sesji przyjmuje substancję czynną w warunkach klinicznych, zasłania oczy opaską, kładzie się i zakłada słuchawki z muzyką. Przez cały czas przebywa pod obserwacją dwojga terapeutów, którzy udzielają wsparcia i pomagają mu wniknąć w jego wnętrze, aby spróbował lepiej zrozumieć przyczyny swoich problemów. Za pomocą specjalnych kwestionariuszy naukowcy mierzą intensywność jego przeżyć, a przez kilka następnych miesięcy monitorują jego stan i gromadzą informacje o nastroju, zachowaniu i relacjach z innymi.
Zazwyczaj pacjent w ramach kuracji przyjmuje psychodelik tylko raz i znajduje się pod jego wpływem przez kilka godzin, ale efekty tego rodzaju sesji wydają się długofalowe. Wyniki większości dotychczasowych badań sugerują, że pozytywny wpływ jest silniejszy i trwalszy u osób, które podczas sesji miały intensywne doświadczenia szczytowe i osiągnęły stan rozpuszczenia ego. Badacze podkreślają, że tego rodzaju przeżycia często są traktowane przez pacjentów jako prawdziwsze niż codzienna rzeczywistość, dzięki czemu skutecznie popychają ich do zrewidowania dotychczasowej tożsamości i zmiany priorytetów życiowych, a także pomagają im w uwolnieniu się od szkodliwych nawyków i wzorców myślowych.
Badacze z JHU nie są nowicjuszami w dziedzinie badań nad psychodelikami. W 2000 roku jako pierwsi w USA zdobyli pozwolenie na wznowienie eksperymentów nad wpływem psychodelików na ludzi i zainicjowali przełomowe badanie na grupie ochotników, którzy nie mieli żadnych konkretnych problemów zdrowotnych i nigdy wcześniej nie przyjmowali psychodelików. Podali badanym psylocybinę (substancję czynną występującą w tzw. grzybach halucynogennych) i zauważyli, że w większości przypadków wywołała ona doświadczenia duchowe, które niczym nie różnią się od stanów mistycznych opisanych w literaturze religijnej z różnych tradycji. Wyniki zaprezentowali w 2006 roku w czasopiśmie „Psychopharmacology”.
Dwa lata później opublikowali dwa kolejne artykuły, które ukazały się w magazynie „Journal of Psychopharmacology”. W jednym z nich poinformowali, że uczestnicy ich badań nawet po upływie ponad roku nadal przypisywali ogromne znaczenie swoim doświadczeniom psychodelicznym, a sześćdziesiąt siedem procent z nich uznała je za jedno z pięciu najważniejszych doświadczeń duchowych w życiu i twierdziła, że były dla nich równie znaczące jak śmierć rodzica albo narodziny pierwszego dziecka. Większość badanych mówiła o długofalowej poprawie samopoczucia i większej satysfakcji życiowej. Drugi artykuł zawierał natomiast zbiór wskazówek dotyczących dbania o bezpieczeństwo podczas sesji i pomógł wielu innym badaczom w zdobyciu pozwoleń na rozpoczęcie podobnych eksperymentów.
W 2011 roku badacze z JHU opublikowali dalsze wnioski ze swoich badań i stwierdzili, że u większości badanych sesje psychodeliczne miały długofalowy pozytywny wpływ na nastrój, zachowanie i podejście do życia, a także że zaledwie jedna wysoka dawka psylocybiny wywołała u nich trwałe zmiany w osobowości, a mianowicie wyraźnie zwiększyła ich otwartość. W 2015 roku przedstawili natomiast wyniki pilotażowego badania dotyczącego uzależnienia od nikotyny i stwierdzili, że sesja psychodeliczna w połączeniu z terapią poznawczo-behawioralną może skutecznie pomóc w rzuceniu nałogu tytoniowego.
Kluczowe znaczenie dla ich działalności miał jednak opisany w 2016 roku projekt dotyczący terapii psychodelicznej dla pacjentów w stanie terminalnym, czyli umierających z powodu nieuleczalnych chorób, takich jak nowotwory. U osiemdziesięciu procent uczestników zauważyli długofalowy spadek niepokoju i przygnębienia, a także poprawę nastroju i wzrost zadowolenia z życia. Analogiczny projekt równolegle zrealizowali naukowcy z Uniwersytetu Nowojorskiego i uzyskali niemal identyczne wyniki. Długofalowa poprawa samopoczucia w obu przypadkach była tak imponująca, że wyniki zostały szeroko nagłośnione w mediach, a badacze rozpoczęli niezwykle obiecujące badania nad wpływem psychodelików na osoby z zaburzeniami depresyjnymi. W październiku 2018 roku Agencja Żywności i Leków (FDA) przyznała tej terapii status „przełomowej”, który znacząco skraca formalne procedury związane z dopuszczeniem leku do obrotu w USA. Rok wcześniej status ten przyznano również terapii stresu pourazowego z użyciem MDMA.
W projektach psychodelicznych na JHU wzięło dotychczas udział ponad 350 uczestników, napisano na ich podstawie ponad sześćdziesiąt recenzowanych artykułów naukowych; znacząco przyczyniły się one do współczesnego renesansu badań nad psychodelikami. Warto zaznaczyć, że wszelkie eksperymenty z użyciem tych substancji od niemal pięciu dekad są bardzo utrudnione, ponieważ na początku lat 70., za rządów Richarda Nixona, zostały wpisane do kategorii „Schedule 1”, a więc do grupy substancji kontrolowanych o wysokim potencjale nadużywania i braku zastosowań medycznych. Wyniki badań przeprowadzonych na JHU, ale także na innych uczelniach, takich jak Uniwersytet Nowojorski czy Imperial College London, sugerują, że ta klasyfikacja nie przystaje do ich rzeczywistego wpływu na ludzi.
Badacze pracujący z psylocybiną podkreślają, że jest stosunkowo mało toksyczna i rzadko bywa nadużywana nawet w kontekście pozamedycznym, a na dodatek wydaje się posiadać właściwości pomocne w terapii. Z tego względu naukowcy z JHU zarekomendowali przeniesienie jej do grupy „Schedule 4”, czyli mniej rygorystycznie kontrolowanej kategorii, w której znajdują się między innymi środki nasenne na receptę. Aby jednak zmienić klasyfikację, niezbędne są badania, na które potrzeba ogromnych pieniędzy. Instytucje rządowe i firmy farmaceutyczne nie są zainteresowane wspieraniem tego rodzaju badań, więc dotychczas każdy projekt był finansowany osobno z pieniędzy od prywatnych sponsorów.
„Powstanie naszego centrum pokazuje, że nadeszła nowa era badań nad terapią i umysłem prowadzonych z użyciem tej unikatowej i niezwykłej grupy substancji” – mówi dr Griffiths, który żywi nadzieję, że prowadzone przez niego badania nad psychodelikami pomogą lepiej zrozumieć ludzką świadomość, mózg i zachowanie. Projekt spotkał się z aprobatą władz uczelni, a Paul Rothman, pełniący funkcję dziekana szkoły medycznej na Johns Hopkins University, skomentował go w następujący sposób: „Johns Hopkins University jest głęboko oddane poznawaniu innowacyjnych sposobów leczenia naszych pacjentów. Nasi naukowcy pokazali, że psychodeliki naprawdę mają potencjał jako lekarstwa, a ten nowy ośrodek pomoże nam zbadać ten potencjał”.
Aby potencjał ten mógł się zrealizować, potrzebne są ogromne środki finansowe. Badacze otrzymali je przede wszystkim od Steven & Alexandra Cohen Foundation – filantropijnej organizacji wspierającej między innymi programy dotyczące edukacji, opieki nad dziećmi i wsparcia dla weteranów wojennych. Uzyskali również pieniądze od kilku prywatnych sponsorów, takich jak przedsiębiorca Matt Mullenweg, odpowiadający za powstanie systemu WordPress, a także inwestor i pisarz Tim Ferriss, autor książki Czterogodzinny tydzień pracy. Ferris angażował się wcześniej w rozwój takich firm jak Uber, Facebook czy Twitter, a od 2015 roku koncentruje się głównie na wspieraniu badań nad terapeutycznym zastosowaniem psychodelików i wierzy, że ta dziedzina może wkrótce zrewolucjonizować psychiatrię.
Badacze z JHU zajmują się przede wszystkim oddziaływaniem psychodelików na zachowanie, nastrój i sposób działania mózgu, a także na zdolność uczenia się i procesy pamięciowe. Na podstawie zgromadzonych danych zamierzają opracować konkretne kuracje psychodeliczne dla pacjentów cierpiących na różnego rodzaju dolegliwości, takie jak uzależnienie od opioidów, przygnębienie towarzyszące chorobie Alzheimera, zespół stresu pourazowego, anoreksja, dolegliwości psychiczne związane z zespołem poboreliozowym nadużywanie alkoholu przez osoby pogrążone w depresji. Nie ograniczą się jednak wyłącznie do terapeutycznych zastosowań psychodelików, lecz będą badać również ich wpływ na kreatywność i jakość życia u osób bez żadnych dolegliwości, a ich ostatecznym celem ma być poszukiwanie nowych sposobów wspierania ludzkiego rozwoju. Stworzone przez nich centrum będzie również organizować szkolenia dla studentów zainteresowanych prowadzeniem badań nad psychodelikami.
Naukowcy z JHU zaznaczają, że psychodeliki nie uzależniają, ale mogą być używane w nieodpowiedzialny i szkodliwy sposób, wiec przyjmowanie ich w kontekście pozamedycznym pociąga za sobą realne zagrożenia, zwłaszcza w przypadku osób z predyspozycjami do chorób psychicznych takich jak schizofrenia. Nie chcą, aby ich badania zachęcały ludzi do niekontrolowanego przyjmowania tych substancji na własną rękę, przez co różnią się od ideologów hipisowskiej kontrkultury, którzy publicznie zachęcali swoich zwolenników do nieskrępowanych eksperymentów ze świadomością. Dr Griffiths i jego zespół chcą pokazać użyteczność psychodelików w terapii, żeby zmienić ich wizerunek w oczach opinii publicznej i związaną z nimi narrację kulturową.
Według nich poszczególne problemy psychiczne na podstawowym poziomie mają wiele cech wspólnych i wydają się powiązane ze sobą nawzajem, więc nie jest wykluczone, że opierają się na jednym fundamencie, do którego można dotrzeć z pomocą psychodelików. Uważają, że to właśnie z tego powodu terapia psychodeliczna może być pomocna w leczeniu szerokiego wachlarza zaburzeń, więc różni się ona od konwencjonalnych kuracji psychofarmakologicznych, które wymagają, żeby lek wpływał na organizm w ściśle określony sposób i leczył konkretną dolegliwość. Na dodatek w jej trakcie substancję czynną zazwyczaj podaje się tylko raz. Dr Matthew Johnson z JHU uważa, że psychodeliki zwiększają mentalną i behawioralną plastyczność, więc mogą być pomocne w leczeniu całego spektrum pacjentów, którzy zafiksowali się na negatywnych i sztywnych wyobrażeniach na temat własnej osoby lub otaczającego świata.
Doniesienia medialne na temat współczesnych badań nad psychodelikami w znacznej większości są pozytywne, ale warto pamiętać, że naukowcy w dalszym ciągu dysponują bardzo wstępnymi danymi na temat ich wpływu na proces terapeutyczny i psychikę, więc znaczna część środowiska psychiatrycznego nadal jest wobec nich nastawiona sceptycznie. Jeden z głównych problemów w przypadku badań nad psychodelikami polega na tym, że ich uczestnicy zazwyczaj są w stanie się domyślić, czy dostali substancję czynną czy placebo. Może to mieć duży wpływ na ich przeżycia i późniejsze deklaracje dotyczące samopoczucia, a przez to również na wyniki końcowe.
Podejście do psychodelików w kulturze zachodniej szybko się zmienia, o czym świadczy między innymi fakt, że coraz większa liczba naukowców zdobywa pozwolenia na używanie ich podczas badań w różnych krajach – takich jak USA, Holandia, Wielka Brytania, Australia czy Nowa Zelandia. Utworzenie formalnych ośrodków w Imperial College London, na Johns Hopkins University i na Uniwersytecie Kalifornijskim w Berkeley jest o tyle przełomowe, że oferuje badaczom znacznie większą stabilność finansową i uwalnia ich od konieczności bezustannego szukania sponsorów, dzięki czemu będą mogli szybciej i skuteczniej sprawdzać, jakie środki psychodeliczne mogą być pomocne w leczeniu poszczególnych dolegliwości psychicznych, a także jakie grupy pacjentów nie wyciągają korzyści z przyjmowania tych substancji. Wiele wskazuje na to, że renesans naukowych badań nad psychodelikami dopiero się rozpoczyna.